Nowa gładka linia Suzuki Swift - z pewnością robi wrażenie. Szczególnie jego przód który świetnie nadrobił zaległości w stylistyce .Przednie lampy w technologii LED do jazdy dziennej . Klosze pięknie narysowane,  rzucają się w oczy. Klapa bagażnika trochę za bardzo jest wypięta do tyłu ale to już rzecz gustu. Wygląda nie tylko nowocześniej ale posiada również większy bagażnik o pojemności 265 litrów i znacznie przestronniejszą kabinę.

W środku pierwsze co się rzuca w oczy to kierownica i generalnie kokpit. Wieniec wygląda rewelacyjnie, zgrabny kształt i wyprofilowanie - SUPER!

Zegary zamieszczone w dwóch tubach są czytelne i dodają sportowego zacięcia. Pomiędzy zegarami znajduje się komputer, który podaje standardowe informacje oraz stan naładowanej baterii. Funkcje komputera przełączamy z poziomu kierownicy.

Wnętrze mimo przeważającej czerni sprawia wrażenie przestronnego i tak też jest w rzeczywistości. Osoba przy wzroście prawie 2-metrów siada za kierownicą bez większego problemu i mimo swoich gabarytów będzie czerpać frajdę z jazdy.  Fotele są wygodne z regulowaną wysokością ale przy dłuższych trasach raczej potrzebować będziemy przystanku żeby rozprostować kości. Dla tych przyzwyczajonych do podłokietnika niestety tutaj go nie uświadczymy.

Co do jakości wykończenia? Plastiki trochę dają o sobie znać. Za to jest elektronicznie sterowanie klimatyzacją. Nie można mieć wszystkiego. Na tylnej kanapie też usiądziemy wygodnie ale nie kiedy fotel kierowcy pozostał ustawiony pod wysoką osobę.

Bagażnik to już wcześniej wspomniane 265 litrów - jest progres w stosunku co do poprzednika. Wysoki próg załadunku odczujemy przy wyciąganiu cięższych rzeczy.

Tego mikrusa napędza jednostka benzynowa o pojemności 1.2 litra i mocy 90 KM przy 6000 obr./min.

Wspominałem również na początku, że mamy do czynienia z Hybrydą. Zdradza to bezapelacyjnie napis na tylnej klapie. Nie jest to typowy układ hybrydowy, który pozwoli Ci na bezszelestne pokonywanie kilometrów do określonej prędkości czyli mówiąc zwięźlej nie pojedzie na silniku elektrycznym. 

Swift wykorzystuje łagodny system hybrydowy - Alternator i rozrusznik to jeden komponent który wspiera dwu-kilogramowa bateria litowo-jonowa ( taka ja w telefonach komórkowych ) schowana pod fotelem kierowcy co w rezultacie wspomaga silnik podczas przyspieszania i ruszania co znacznie wydłuża jego żywotność i redukuje spalanie. O ile? Ciężko stwierdzić jedyne co możemy powiedzieć, to że średnie spalanie na 100km to 6 - 6.7 litra bez większej ECO-spinki.

Stówkę osiągniesz po 12 sekundach i do miasta w zupełności wystarczy, masz pięcio-biegową manualną skrzynię biegów, która smukło wpinała kolejny bieg jedne czego trochę mi brakowało to szóstki. Może dlatego, że przy wysokich obrotach jednak słychać silnik w środku.

Układ kierowniczy bajka! Z powodu tego, że przednia oś jest mocno wysunięta do przodu jest niesamowicie zwrotny. Manewruje się doskonale a zawracanie to czysta przyjemność dzięki małej średnicy zawracania.

Do parkowania w mieście przydatna jest kamera cofania. Swift posiadał również adaptacyjny tempomat, asystenta pasa ruchu czy chociażby układ wykrywania przeszkód przed pojazdem który jest dość czuły i krzyczał na mnie dość często. Możliwość wyłączenia daje komfort spokoju ale jedna mała nieuwaga i może nas  słono kosztować.

W ofercie jest możliwość spersonalizowanie swojego Swifta o pakiety stylizacyjne nadwozia no i oczywiście wnętrza. Jest tego sporo.