Śledź nas na:     

Marka:
Wróć

 

Chyba nie jestem jedyną osobą, która zdążyła zauważyć, że w obecnym czasie dominuje minimalizm. Może nie zawsze i nie wszędzie, ale w świecie motoryzacji jak najbardziej. Małe trojaczki VAG, czyli Skoda Citigo, VW Up! i obecny ostatnimi czasy w naszej redakcji Seat Mii. Przed każdym z tych aut postawiono taki sam cel. Podbić ulice wielkich miast i zawładnąć sercem każdego z uczestników ruchu. Czy zadanie zostało wykonane? Ciężko powiedzieć, bo jak na razie na ulicach nie dominują. Ale jak wygląda sprawa z sercami kierowców? Przekonajmy się.

Opis

Jak bliźniaki

Słowo unikalny do Mii nie pasuje. Dlaczego? Ponieważ wygląda prawie identycznie jak propozycje VW i Skody. Wszystkie są małe, zwarte, a przy tym posiadają trochę pazura w wyglądzie. Jednak za dużo o samym aucie od Seata napisać nie można. Co go wyróżnia z pośród konkurencji? Prawie nic. Cała karoseria łudząco przypomina tą ze Skody. Wyłamał się jedynie VW – delikatnie zmienił przednią część nadwozia.

Jednak skupmy się na Mii. Ten najmniejszy samochodzik od Seata w kolorze Yellow – chociaż powiedziałbym, że bardziej wpada w musztardę – bardzo ciekawie wpasowuje się w obecnie panujący czas małych, nieskomplikowanych aut. Tak chyba wypadałoby określić Mii. Małe auto pozbawione szczególnie okrągłych kształtów, emanujące prostotą i funkcjonalnością. Szczególnie kiedy szukamy miejsca do parkowania. Czy o czymś zapomniałem? Raczej nie. Ogólnie Seat Mii nie odstaje od konkurencji, raczej bardzo się do niej zbliża.

Raczej dwa niż pięć

Dużą wadą w testowanym przez nas Seacie był drugiej pary drzwi. Dlaczego? Ponieważ w tak małym aucie bardzo trudno zajmuje się wtedy miejsce na tylnej kanapie. Co prawda i tak powinna ona służyć jedynie do celów awaryjnych, kiedy musimy kogoś przewieźć na krótkim dystansie. Bo tak na co dzień nie polecam nikomu na niej podróżować. Nie chodzi tutaj oczywiście o brak wygody na kanapie, ale o ilość miejsca na nogi. Kolana mogą być dość mocno wciśnięte w oparcia przednich siedzeń, a stopy będą powolnie pozbawiane dopływu krwi. Ale jak mus to mus. Inaczej sytuacja wygląda na przednich fotelach, o ile pasażer z tylnej kanapy nie będzie wbijał swoich kolan w ich oparcia. Kiedy podróżujemy w dwie osoby, to nie możemy narzekać w zasadzie na nic. Fotele są wygodne, ilość miejsca z przodu w zupełności wystarczająca. Trzeba być naprawdę wysokim, żeby sprawa nieco się skomplikowała.

A jak wygląda jakość wykonanie wnętrza? Jak na tak małe i z założenia niezbyt drogie auto, jest nieźle. Jakość materiałów oczywiście pozostawia trochę do życzenia. Domyślam się, że po dłuższym czasie użytkowania, kiedy auto na dobre zaznajomi się z jakością naszych dróg, zacznie wydawać różne dźwięki „niezadowolenia” w postaci skrzypiących plastików. Na ten moment wszystko, co ogarnął mój wzrok, wyglądało na dobrze spasowane i co ważne odpowiednio dobrane kolorystycznie. Nawet niczym nie osłonięte fragmenty karoserii, które pojawiły się na drzwiach do środka, można potraktować jako akcent kolorystyczny, dodatkowo uatrakcyjniający środek Mii. Odnalazłem niestety jeszcze jedną mało praktyczną rzecz. Jest to lakierowana część kokpitu. Fajnie to wygląda, nie powiem, ale wyobraźmy sobie co się z tym lakierem stanie za kilka lat. Obdrapany i zmatowiony – „A taki był ładny, amerykański. Szkoda”.

Z punktu widzenia kierowcy powiem jeszcze, że osobiście bardziej niż wygląd zewnętrzny, do gustu przypadło mi wnętrze Seata Mii. Dlaczego? A może chodzi o prostotę i małą ilość przycisków, zegarów, wyświetlaczy i choroba wie czego jeszcze? Wszystko tutaj jest czytelne. Nawet radio, które przy pierwszym spotkaniu wzbudziło we mnie wstręt – bo rozbestwiłem się przez dotykowe monitory obecne w innych autach – to z każdym kolejnym dniem testu coraz bardziej mnie cieszyło. Łatwość odnajdywania stacji czy przełączania się pomiędzy funkcjami przypominała mi stare dobre czasy. Podobnie jest z zegarami. Zero bajerów. Same najistotniejsze rzeczy i wskaźniki. Nic więcej. Ale dzięki temu jak bardzo czytelne i zrozumiałe?! Myślicie, że oszalałem? Nie, po prostu w świecie zdominowanym przez pęd za postępem techniki warto czasem zatrzymać się i przypomnieć sobie, jak fajne może być to co proste. I jak bardzo bezpieczne może być takie rozwiązanie. Wtedy naszą uwagę skupiamy wyłącznie na drodze, a nie na poszukiwaniu kolejnych funkcji, których jeszcze nie zdążyliśmy poznać.

Do miasta jak znalazł

Po paru głębszych westchnięciach odnośnie powrotu do przeszłości, przyszedł czas na przejażdżkę po miejskich arteriach. To jest naturalne środowisko małego Seat’a Mii. Tutaj czuje się najlepiej i tak samo dobrze się spisuje. Na początku także parametry silnika mnie rozczarowały ale przyznam, że oceniłem trochę za wcześnie. Pracujący pod maską 3-cylindrowy silnik, o pojemności jednego litra i mocy 75 KM idealnie wpisywał się w charakter samochodu. Dzięki niewielkiej masie własnej (932 kg) pozwala na oszczędną (6,5 l) i w miarę dynamiczną jazdę. Wiadomo, że nie można wymagać od małego Mii sportowych osiągów, ale do całkiem dynamicznego przemieszczania się po mieście ze spokojem wystarczy.

Gorzej jest kiedy wyskoczymy chociażby na obwodnicę. Zapewne królami prędkości nie zostaniemy (max 171 km/h) ale także nie otrzymamy miana mistrza oszczędności. Postanowiłem sprawdzić spalanie w trasie przy maksymalnej dozwolonej prędkości. W tym przypadku wybrałem obwodnicę stolicy. Prędkość max 120 km/h i taką też poruszałem się na odcinku 50 km. Spalanie mówiąc szczerze powaliło mnie na kolana. Nie, nie było tak niskie, raczej tak wysokie. Jak na trasę i taki silniczek 5,6 litra to dużo. Tak więc na tym przykładzie widać najlepiej, w jakich warunkach funkcjonować powinien tego typu samochód.

Kiedy wjechałem ponownie do zatłoczonego centrum jeszcze raz przekonałem się gdzie najlepiej poruszać się Mii. Szczególnie gdy szukamy miejsca do zaparkowania. W centrum Warszawy naprawdę często jest z tym problem, ale nie dla Mii. Tak samo wąskie, ciasne uliczki nie stanowią najmniejszego kłopotu. Jak można określić małego stwora Seat’a? Wszędobylski mieszczuch?

Czas podsumowań

I tak nadszedł czas pożegnania się z Seat’em Mii. Małe, niepozorne autko, które swoimi rozmiarami niejednokrotnie pozwoliło mi z łatwością sprawnie załatwić wiele spraw w zatłoczonym mieście. Na końcu przygody nasuwają mi się liczne pytania odnośnie tego samochodu. Czy się przyjmie? Czy ludzie go zechcą? Czy przypadnie do gustu? No właśnie ta ostatnia moja wątpliwość może mieć największy wpływ na przyszłość Seat’a Mii. Wydaje mi się, że wygląd nie zawsze musi iść w parze z funkcjonalnością. Dla mnie o wiele atrakcyjniej wygląda chociażby Toyota Aygo albo bliski krewny Seata – VW Up!. Jednak w dłuższym okresie użytkowania Seat wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. No może poza kilkoma rzeczami – w wersji 3-drzwiowej utrudnione wsiadanie na tylną kanapę, mała ilość miejsca na nogi w tylnej części i jeszcze jedna najważniejsza wada – automatyczna skrzynia biegów. Jeżeli będziecie już skłonni kupić mały miejski samochód i wybór padnie właśnie na Seat’a Mii to proszę, wybierzcie manualną skrzynię biegów. Dlaczego? Czas reakcji i zachowanie automatu podczas zmiany przełożenia jest bardzo denerwujące. Przy prawie każdej zmianie odczuwalne jest szarpnięcie, które nie jest ani przyjemne, ani atrakcyjne. Reszta jak dla mnie, bez zarzutów.

Dane techniczne

Dane techniczne:
Silnik: benzynowy, 3-cylindrowy
Pojemność silnika:999 ccm
Moc: 75 KM przy 6200 obr/min
Moment obr.: 95 Nm przy 3000 – 4300 obr/min
Skrzynia biegów: 5-stopniowa, automatyczna
Napęd: przedni
0-100km/h: 13,9 sek.
V-maks: 171 km/h
Zużycie paliwa: 5,9/4,0/4,7 (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa testowe: 6,5/5,6/6,0 (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność zbiornika paliwa: 35 litrów
Teoretyczny zasięg: 420 kilometrów
Wymiary: 3557/1641/1478 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 932 kg
Pojemność bagażnika: 251-951 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 3/5
Emisja CO2: 105 g/km
Opony: 165/70R14
Cena wersji podstawowej: 33 700 PLN
Cena wersji testowanej: 51 548 PLN

Autor(tekst+fot.): Damian Goś

 

Galeria

Wróć

Najczęściej odwiedzane filmy

Partnerzy

Najczęściej odwiedzane testy



Na rynku od 19-stu lat i ciągle zdobywa nowych fanów. Jest to flagowy model koncernu GM. Chciałbym dziś przedstawić ostatnie, czwarte już wcielenie tego samochodu. Do mojej dyspozycji oddano egzemplarz z benzynowym silnikiem 1,6 16V o mocy 115 KM.

Czytaj więcej

Mercedesa Klasy A znamy nie od dziś, a tym bardziej nie od wczoraj. Wypuszczona w 1997 roku I generacja tego malucha klasy Premium bardzo często poruszała się po polskich drogach. Od tamtej chwili minęło trochę czasu, a nowa Klasa A, nabrała wreszcie męskich rys.

Czytaj więcej

Najczęściej czytane aktualności


Przy prędkości 130 km/h pole widzenia kierowcy zawęża się do jedynie 15% tego, czym dysponuje człowiek stojący w miejscu! Eksperci ze Szkoły Jazdy Renault przypominają o prawidłowym przygotowaniu samochodu do jazdy zimą w taki sposób, aby maksymalnie wykorzystać ograniczone pole widzenia.

Czytaj więcej

 

Niesłabnąca popularność aut typu SUV powoduje, że każda marka szuka czegoś nowego, czegoś co zachwyci i przyciągnie do salonów nowych klientów. Dlatego Lexus postanowił do swojej oferty wprowadzić w klasie premium, kompaktowego SUV'a. Mowa jest o modelu NX300h.

 

Czytaj więcej